Zajmują relatywnie niewielki ułamek powierzchni Ziemi, ale w sposób szczególny wpływają na losy całego świata. Mowa o miastach, które z jednej strony mogą uchodzić – z pewnymi wyjątkami – za wzór racjonalnej gospodarki przestrzennej, jednak z drugiej odciskają znaczące piętno na kondycji planety. Dlaczego? Wszystko przez generowany przez aglomeracje ślad węglowy. Na szczęście, coraz więcej samorządów decyduje się na rozwiązania proekologiczne.

Postępująca urbanizacja nie sprzyja walce ze zmianami klimatycznymi. Według wyliczeń organizacji C40 Cities Climate Leadership Group, zrzeszającej 97 największych metropolii świata, miasta zajmują wyłącznie 2% powierzchni lądowej planety, ale równolegle odpowiadają za ponad 70% globalnej emisji CO2 oraz zużycie dwóch trzecich zasobów energetycznych Ziemi. Ponadto, oprócz sporego wkładu miast w degradację środowiska naturalnego, same aglomeracje mogą paść ofiarą własnej działalności. Analitycy z C40 szacują, że aż 90% ośrodków znajduje się w relatywnie niewielkiej odległości od krajowych wybrzeży, a więc w przypadku podniesienia poziomu wody w morzach i oceanach w pierwszej kolejności ucierpią zarówno duże, jak i małe miasta – a przede wszystkim ich mieszkańcy.

Miejscy truciciele

Zejdźmy również do skali krajowej. Wed...