Piętnaście lat temu, podczas pierwszej dorocznej branżowej konferencji, w obecności setek firm obiecywałem eldorado w branży elektrorecyklingu. Była to, oczywiście, przepowiednia i prowokacja, której celem było pobudzenie przedsiębiorczości w tej nowej dziedzinie. Byłem jednak szczerze przekonany, że w dużej mierze regulowany rynek jest skazany na sukces. Jak to jednak bywa w gospodarce, eldorado w wersji finalnej dotyczyło, a teraz dotyczy, wybranych i nielicznych firm, które mają najsprawniejszych i najodważniejszych liderów. Z tysiąca firm pozostaje na rynku setka, która po kolejnym okresie konsolidacji zamieni się w dziesięć wiodących koncernów.

Co się zdarzyło w międzyczasie? Przede wszystkim o wzroście rynku zadecydowały unijne dyrektywy i polskie ustawy narzucające wzrosty limitów zbierania i przetwarzania, sięgające 10% w skali rocznej. Do tego należy dołożyć wzrosty rynku wprowadzenia wyrobów elektrycznych, który jest podstawą do wyznaczania celów procentowych, oraz wzrosty kosztów jednostkowych. Niebagatelny był także wpływ kurczącej się szarej strefy, dający dodatkowe pole do rozwoju uczciwych przedsiębiorców. Wszystko razem dawało każdego roku co najmniej kilkunastoprocentowy wzrost rynku, co jest ewenementem w skali polskiej gospodarki.

Do pozytywnych wyników przedstawicieli ...