Obowiązujące przepisy wciąż nie chronią przed zabudową terenów zieleni, spełniających w miastach istotne funkcje klimatyczne, wentylacyjne czy hydrologiczne – dowodzi najnowsza kontrola NIK.  

Okazuje się, że normy prawne regulujące od 18 lat planowanie i zagospodarowywanie przestrzenne zamiast wspierać zachowanie i powiększanie systemów przyrodniczych, dopuszczają do ich postępującego i nieodwracalnego osłabiania. Kontrolą NIK objęto 19 urzędów miast i 2 urzędy dzielnicowe m.st. Warszawy (Bemowo i Bielany) w latach 2015–2020. Według kontrolerów NIK: obecnie jedynie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (mpzp) umożliwiają samorządom skuteczną ochronę terenów zielonych (sic!) przed zabudową. To te dokumenty wskazują, gdzie w przyszłości mogą powstać w gminie drogi, punkty usługowe, przychodnie, szkoły czy place zabaw, i ostatecznie zabezpieczają miejsca przeznaczone na zieleń.

Problem w tym, że choć wg ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 2003 r. plany miejscowe powinna mieć każda gmina, ich tworzenie nie jest obowiązkowe. W efekcie rzadko pokrywają one 100% powierzchni gminy (średnia krajowa to 31,4%). Wśród kontrolowanych miast na koniec 2020 r. jedynie Chorzów był objęty planami miejscowymi w całości, Mikołów niemal w 100%, a Zamość w 99%. Na drugim bieg...