Pamiętam, jak w czasach „błędów i wypaczeń” – na szczęście, już dawno minionych – do ulubionych zajęć obywateli należało stanie w kolejkach po zakupy. Częstokroć były to kolejki wielogodzinne i nikt nie miał wpływu na to, jak szybko będą się przesuwać. Wtedy jako nastolatek często żartowałem do rodziców czy znajomych stojących w kolejce: „stój szybciej”. 

Wówczas wydawało mi się to bardzo śmieszne, ale dzisiaj, niestety, znajduję mało zabawną analogię w sposobie funkcjonowania gospodarki odpadami w Polsce. Recykling w Polsce możemy porównać do stojących w kolejce aktywistów ekologicznych wraz ze stojącymi za nimi urzędnikami krajowymi, a Unię Europejską – do niestabilnego emocjonalnie nastolatka, który woła „stój szybciej”. Oczywiście, wszyscy chcielibyśmy, by recykling prężnie się rozwijał, bo to zmiany klimatu i ochrona środowiska, tylko zapominamy stwarzać sprzyjające dla jego rozwoju warunki.

Recykling stoi w kolejce

I tak recykling stoi w kolejce po: grunty, na których mógłby inwestować, finansowanie i dofinansowanie drogich inwestycji, pozwolenia i decyzje administracyjne, akceptacje lokalnych włodarzy i zakończenie protestów okolicznych mieszkańców, bo zawsze dla kogoś taka inwestycja będzie za blis...